środa, 15 lipca 2009
czego o mnie nie wiecie...
no i wyszło szydło z worka - tak jestem nałogową lunaparkowiczką! Kocham, uwielbiam wprost ubóstwiam wesołe miasteczka! Nic nie sprawia mi takiej przyjemności jak swobodne spadanie, jazda 90km/h do góry nogami, niespodziewane obroty, zakręty i szarpnięcia... dużo, szybko i z efektem zaskoczenia, do tego głośny krzyk i wymarzona zabawa gotowa - polecam każdemu na odprężenie zestresowanych i zapracowanych mięśni - BOMBA!!!
W związku z powyższym nałogiem przy okazji pobytu w Barcelonie wybraliśmy się z M. na najwyższą górę tego rejonu - Tibidabo. Miejsce absolutnie bajeczne! Jedzie się tam podziemną koleją, potem zabytkowym niebieskim tramwajem w otoczeniu secesyjnych pałaców a końcowy odcinek trasy pokonuje się kolejką szynowo-liniową... tym sposobem docieramy na miejsce - wesołe miasteczko założone tu na początku XXw. O atrakcjach nie będę się rozpisywać, bo zaczytałybyście się na śmierć :) w każdym bądź razie było bosko (choć znam ciekawsze lunaparki w Europie - za to nigdzie nie spotkałam jeszcze tak cudownego widoku - cała Barcelona i morze są na wzgórzu podane jak na talerzu - polecam!)
Poniewż środek miesiąca minął pokazuję dziś to Lo które zostało przygotowane na comieieczne wyzwanie tematyczne art-piaskownicy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
Aniu uwielbiam takie scrapy, odkrywają trochę Ciebie :) zdjęcia są świetne, szczególnie to karuzelowe i Twoje nieziemskie miny :)
zazdraszczam ci...ja nie mogę sie tak kręcić i tak szybko jeździć...:) scrapik bardzo bajkowo-uśmiechnięty!!!
śliczny scrap :)
super skrap!!! i zazdraszczam wrażeń!!! :)
Nice scraplift !!!!
Prześlij komentarz