Dzielnie realizuję poniedziałkowe postanowienia, czyli lenię się, co prawda nie na kanapie ale na licznych spacerach w blasku słońca :) Przemierzam kilometry chodników, dróg, tras, ścieżek w poszukiwaniu oznak wiosny, zaopatruje się w ukochane wiosenne kwiaty i... odpoczywam, cały czas towarzyszy mi aparat, dlatego czasem mogę się z Wami podzielić moimi kolorowymi radościami.
Dziś mój ukochany M. obdarował mnie upragnionym anemonem :* - bez komentarza.
maleństwo w ujęciu "best shot" mini LOMO
widziane w Lubitelu naturalnych rozmiarów
A dzięki "mojej Katrin" lansuję się na spacerach nosząc na szyi to maleńkie cudeńko, które przywiozła mi z Wiednia :*** (ujęć miliard just for JU):
8 komentarzy:
Ale że to prawdziwy aparat?! SZOK :>
Zazdroszczę tego pięknego bladoróżowego kwiatu... Pachnie?
JaMajko... miniatura jest jedynie przywieszką :) prawdziwy Lubitel jest wielkości dużego kubka do herbaty :)
a kwiat to jaskier (zawilec) i nie pachnie :)
...moze nie pachniec nawet-i tak piekny.
A zawieszka...nie musze chyba dodawac ze przebajerandzka ;-D (ze mnie tez gadzeciara, haha)
Jako przywieszka też super rzecz :) W każdym razie robi wrażenie :)
A gunia ma rację, jak już kwiat tak wygląda, to nie musi pachnieć...
no to zachorowałam na anemona.
mmm napatrzeć się nie mogę na te cuda
sliczny breloczek, a kwiaty to marzenie. Piekne zdjecie tego niebieskiego
A ja widziałam anemona ostatnio u siebie w kwiaciarni i od razu pomyślałam o Tobie. No ale Ty mieszkasz daleko ...
Prześlij komentarz