poniedziałek, 9 listopada 2009
i kolejny lift...
... no musiałam napisać że to lift na początku, bo sama bym nie uwierzyła że TA praca mogłaby być insiracją do mojego LO'sa :)
Jesteśmy z Nulą w liftowo-scrapowym ciągu; "wyzywamy sie" nawzajem co wieczór - tym razem scraplift zaproponowała Nula (swoją drogą dzisiajsza noc też zapowiada się liftowo-nulkowo).
Powiem tyle - lift masakra - zarówno ja jak i Nula męczyłyśmy się z tym kilka godzin - ja to pewnie z kilkanaście; no nie moje klimaty i tyle, za mało "dinksów" :) Trzymajcie dzisiaj za mnie kciuki żebym nie poległa!
Acha - no i udało mi się w końcu skorzystać z jednego z papierów z kolekcji "Owocówki" :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
10 komentarzy:
Ja tam się na liftach nie znam, ale Twoja praca podoba mi się bardziej. Duzo bardziej. To się powinno nazywać uszlachetnianie, a nie lift:-)
jest przepiękny.. te niebieskości no i nie pomaziany annomariowo, ale i tak piękny :)
Wcale nie widać, by w bólach powstawał, jest świetny. I też mi się podoba znacznie bardziej od oryginału :-)
Ale Wy piękne babeczki jesteście :)
Cudny jest!!!
Odcień błękitu- piękny, jasny, ale nie rażący :)
I te przeszycia.... mrrrrr....
:D
:****
Za mało?? Nie osłabiaj mnie... Zazdroszczę weny, talentu i tempa :-)
jest absolutnie boski.. podziwiam jak każdą z twoich prac, choć ta wyjątkowo mi się podoba
niesamowitym spokojem tchnie ku mnie...
piękne jesteście obie:)))!!!!
te kolorki .............. mrrrrrrr ... i wy ... no cudne to wszystko razem !!!
Prześlij komentarz